Przejście JPMorgan na Ethereum dowodzi, że Wall Street po cichu przejmuje cyfrowego dolara od rodzimych użytkowników kryptowalut.
JP Morgan Chase & Co. oficjalnie weszło do rywalizacji o on-chain cash, a stawką nie jest tylko nowa linia produktów. To są miliardy dolarów kapitału instytucjonalnego, które obecnie znajdują się w stablecoinach o zerowej stopie zwrotu oraz w wczesnych funduszach tokenizowanych.
15 grudnia gigant bankowy o aktywach 4 bilionów dolarów uruchomił My OnChain Net Yield Fund (MONY) na blockchainie Ethereum, próbując przyciągnąć płynność do struktury, którą kontroluje i którą uznają regulatorzy.
MONY opakowuje tradycyjny fundusz rynku pieniężnego w token, który może funkcjonować na publicznych łańcuchach, łącząc szybkość kryptowalut z jedną cechą, której stablecoiny płatnicze, takie jak Tether i Circle, nie mogą legalnie oferować zgodnie z nowymi przepisami USA: zyskiem.
To sprawia, że MONY jest mniej eksperymentem DeFi, a bardziej próbą JP Morgan redefinicji pojęcia „cash on-chain” dla dużych, zweryfikowanych pul kapitału.
Stawia to również bank w bardziej bezpośredniej konkurencji z BUIDL od BlackRock oraz szerszym sektorem tokenizowanych obligacji skarbowych, który rozrósł się do rynku liczonego w dziesiątkach miliardów, gdy instytucje poszukują blockchainowych ekwiwalentów gotówki przynoszących zysk.
Jak GENIUS zmienia zasady gry
Aby zrozumieć moment wejścia, trzeba zacząć od ustawy GENIUS, amerykańskiego prawa dotyczącego stablecoinów uchwalonego na początku tego roku.
Ustawa stworzyła pełny reżim licencyjny dla stablecoinów płatniczych i, co kluczowe, zakazała emitentom wypłacania odsetek posiadaczom tokenów tylko za ich posiadanie.
W rezultacie podstawowy model biznesowy dla regulowanych stablecoinów dolarowych został teraz skodyfikowany: emitenci trzymają rezerwy w bezpiecznych aktywach, zbierają zysk i nie przekazują go bezpośrednio dalej.
Dla skarbników korporacyjnych i funduszy kryptowalutowych, które trzymają duże salda stablecoinów przez tygodnie lub miesiące, oznacza to strukturalny koszt alternatywny. W świecie, gdzie stopy procentowe na rynku wynoszą kilka procent, ten „podatek stablecoinowy” może wynosić około 4–5% rocznie od nieaktywnych sald.
MONY został zaprojektowany, by funkcjonować poza tym obszarem. Jest skonstruowany jako prywatny fundusz rynku pieniężnego w ramach Rule 506(c), a nie jako stablecoin płatniczy.
Oznacza to, że jest traktowany jako papier wartościowy, sprzedawany wyłącznie akredytowanym inwestorom i inwestujący w obligacje skarbowe USA oraz w pełni zabezpieczone repozytoria skarbowe.
Jako fundusz rynku pieniężnego, jest skonstruowany tak, by przekazywać większość dochodu bazowego akcjonariuszom po odliczeniu opłat, a nie zatrzymywać cały zysk na poziomie emitenta.
Firma badawcza Asva Capital zauważyła:
„Tokenizowane fundusze rynku pieniężnego rozwiązują kluczowy problem: bezczynne stablecoiny nie przynoszące zysku.”
Pozwalając kwalifikowanym inwestorom subskrybować i wykupywać udziały zarówno w gotówce, jak i w USDC za pośrednictwem platformy Morgan Money JP Morgan, MONY efektywnie tworzy dwustopniowy workflow.
Pozwala to inwestorom używać USDC lub innych tokenów płatniczych do transakcji, a następnie przechodzić do MONY, gdy priorytetem staje się trzymanie i zarabianie.
Dla JP Morgan nie jest to zakład poboczny. Bank zasilił MONY około 100 milionami dolarów własnego kapitału i aktywnie promuje go wśród swojej globalnej bazy klientów płynnościowych.
Jak ujął to John Donohue, szef Global Liquidity w JP Morgan Asset Management, firma spodziewa się, że inne globalne banki systemowo ważne pójdą w ich ślady.
Przesłanie jest więc takie, że tokenizacja wyszła poza fazę pilotażową; jest teraz mechanizmem dostarczania kluczowych produktów gotówkowych.
Rywalizacja o zabezpieczenia
Logika ekonomiczna staje się jaśniejsza, gdy spojrzymy na zabezpieczenia, a nie portfele.
Rynki instrumentów pochodnych kryptowalut, platformy prime brokerage i biura OTC wymagają zabezpieczeń i marginesu przez całą dobę.
Historycznie stablecoiny, takie jak USDT i USDC, były domyślnym wyborem, ponieważ są szybkie i szeroko akceptowane. Nie są jednak efektywne kapitałowo w środowisku wysokich stóp procentowych.
Tokenizowane fundusze rynku pieniężnego powstały, by wypełnić tę lukę. Zamiast parkować 100 milionów dolarów w stablecoinach, które nic nie zarabiają, fundusz lub biuro tradingowe może trzymać 100 milionów dolarów w tokenach MMF, które śledzą konserwatywne portfele krótkoterminowych aktywów rządowych i nadal poruszają się z prędkością blockchaina między zweryfikowanymi platformami.
Produkt BUIDL od BlackRock już pokazał, jak to może się rozwinąć. Gdy został zaakceptowany jako zabezpieczenie na instytucjonalnych platformach dużych giełd, przestał być „tokenizacją jako demo” i stał się częścią stosu finansowania.
MONY jest skierowany w ten sam korytarz, ale z innym zakresem.
Podczas gdy BUIDL agresywnie wchodził na platformy natywne dla kryptowalut poprzez partnerstwa ze specjalistami od tokenizacji, JP Morgan mocno wiąże MONY ze swoim własnym stackiem Kinexys Digital Assets i istniejącą siecią dystrybucji Morgan Money.
Oferta MONY nie jest więc skierowana do offshore’owych, wysokoczęstotliwościowych traderów. Jest skierowana do funduszy emerytalnych, ubezpieczycieli, zarządzających aktywami i korporacji, które już dziś korzystają z funduszy rynku pieniężnego i platform płynnościowych JP Morgan.
Donohue argumentował, że tokenizacja może „fundamentalnie zmienić szybkość i efektywność transakcji”. W praktyce oznacza to skrócenie okien rozliczeniowych dla przesunięć zabezpieczeń z T+1 do rozliczeń w ciągu dnia, i to bez wychodzenia poza obszar regulacji bankowej i funduszowej.
Co więcej, ryzyko dla stablecoinów nie polega na tym, że znikną. Chodzi o to, że znacząca część dużych, instytucjonalnych sald, które obecnie znajdują się w USDC lub USDT jako zabezpieczenie i środki skarbowe, może przenieść się do tokenizowanych MMF, pozostawiając stablecoiny bardziej skoncentrowane na płatnościach i otwartym DeFi.
Sygnał Ethereum
Być może najjaśniejszym sygnałem w konstrukcji MONY jest wybór Ethereum jako łańcucha bazowego.
JP Morgan od lat prowadzi prywatne księgi i sieci z uprawnieniami; umieszczenie flagowego produktu gotówkowego na publicznym blockchainie jest uznaniem, że płynność, narzędzia i kontrahenci właśnie tam się spotykają.
Thomas Lee z BitMine uważa ten ruch za przełomowy moment, stwierdzając po prostu, że „Ethereum to przyszłość finansów”. To twierdzenie jest teraz poparte faktem, że największy bank świata wdraża swój flagowy produkt tokenizowanej gotówki właśnie na tej sieci.
Jednak „publiczne” uruchomienie blockchaina tutaj ma gwiazdkę. MONY to wciąż papier wartościowy 506(c).
Oznacza to, że jego tokeny mogą znajdować się tylko w portfelach z białej listy, po KYC, a transfery są kontrolowane, by spełniać wymogi prawa papierów wartościowych i własne ograniczenia funduszu. To efektywnie dzieli instrumenty dolarowe on-chain na dwie nakładające się warstwy.
Na warstwie bez zezwoleń użytkownicy detaliczni, wysokoczęstotliwościowi traderzy i protokoły DeFi będą nadal polegać na Tether, USDC i podobnych tokenach. Ich wartość to odporność na cenzurę, uniwersalna kompozycyjność i wszechobecność w protokołach i łańcuchach.
Na warstwie z zezwoleniami, MONY i podobne fundusze jak BUIDL oraz tokenizowane MMF od Goldman i BNY Mellon oferują regulowane, przynoszące zysk ekwiwalenty gotówki instytucjom, które bardziej cenią ścieżki audytu, zarządzanie i ryzyko kontrahenta niż bezzezwoleniową kompozycyjność. Ich płynność jest mniejsza, ale bardziej wyselekcjonowana; ich przypadki użycia są węższe, ale o wyższej wartości na dolara.
Biorąc to pod uwagę, JP Morgan stawia na to, że kolejna znacząca fala wolumenu on-chain nadejdzie właśnie z tej drugiej grupy: skarbników, którzy chcą szybkości i integracji Ethereum bez podejmowania ryzyka regulacyjnej niejasności, która wciąż otacza dużą część DeFi.
Obronny zwrot
Ostatecznie MONY wygląda mniej jak rewolucja przeciwko istniejącemu systemowi, a bardziej jak obronny zwrot w jego ramach.
Przez dekadę firmy fintech i kryptowalutowe podgryzały bankowe biznesy płatnicze, FX i powiernicze. Stablecoiny zaatakowały potem najbardziej fundamentalną warstwę: depozyty i zarządzanie gotówką, oferując cyfrową alternatywę, która mogła całkowicie funkcjonować poza bilansem banku.
Wprowadzając tokenizowany fundusz rynku pieniężnego na publiczne łańcuchy, JP Morgan próbuje przyciągnąć część tej migracji z powrotem do własnego obszaru, nawet jeśli oznacza to kanibalizację części tradycyjnej bazy depozytowej.
George Gatch, CEO J.P. Morgan Asset Management, podkreślał „aktywne zarządzanie i innowacyjność” jako rdzeń oferty, niejawnie kontrastując to z pasywnym modelem stablecoinów polegającym na czerpaniu zysków z dryfu środków.
Tymczasem bank nie jest sam. BlackRock, Goldman Sachs i BNY Mellon już weszły w tokenizowane MMF i produkty ekwiwalentne gotówki.
Wejście JP Morgan przesuwa więc ten trend z wczesnych eksperymentów do otwartej rywalizacji pomiędzy dotychczasowymi graczami o to, kto będzie właścicielem instytucjonalnych „cyfrowych dolarów” na publicznych łańcuchach.
Jeśli ta rywalizacja się powiedzie, skutkiem nie będzie koniec stablecoinów ani triumf DeFi.
Zamiast tego nastąpi ciche ponowne połączenie, ponieważ tory rozliczeniowe będą publiczne, a instrumenty na nich będą przypominać tradycyjne fundusze rynku pieniężnego.
Jednak instytucje zarabiające na spreadzie od światowej gotówki będą ponownie tymi samymi nazwami z Wall Street, które dominowały w erze przed tokenizacją.
Post JP Morgan’s move to Ethereum proves Wall Street is quietly hijacking the digital dollar from crypto natives appeared first on CryptoSlate.
Zastrzeżenie: Treść tego artykułu odzwierciedla wyłącznie opinię autora i nie reprezentuje platformy w żadnym charakterze. Niniejszy artykuł nie ma służyć jako punkt odniesienia przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych.
Może Ci się również spodobać

