Cóż, ostatnie kilka dni było trudnych dla Ethereum. Po osiągnięciu niemal $4,945 na początku tego roku—co było rekordem, swoją drogą—cena spadła. W chwili pisania tego tekstu utrzymuje się w okolicach $4,335. To nie jest krach, ale wystarczająco, by niektórzy inwestorzy poczuli się nieco nieswojo.
Jednak jeśli spojrzeć na szerszy obraz, sytuacja może nie być aż tak ponura. W rzeczywistości może to być po prostu moment, w którym rynek łapie oddech przed kolejnym wzrostem.
Czy byczy wybicie jest na horyzoncie?
Patrząc na wykres tygodniowy, trudno zignorować ogólny trend. ETH znalazł dno w okolicach $1,385 w kwietniu. Wzrost stamtąd do niemal pięciu tysięcy był naprawdę imponujący. Ostatnio udało się także przebić kluczową barierę na poziomie $4,100, która w zeszłym roku była poważną przeszkodą.
To, co dzieje się teraz, bardzo przypomina klasyczny retest. Cena cofa się, by sprawdzić, czy dawny poziom oporu w okolicach $4,100 utrzyma się teraz jako nowe wsparcie. Jeśli tak się stanie, historia sugeruje, że możemy zobaczyć silny ruch w górę. Oczywistym pierwszym celem byłby ponowny test historycznego maksimum w okolicach $4,946. Poza tym czeka poziom $5,000 i szczerze mówiąc, wydaje się to niemal nieuniknione.
Niektórzy analitycy wspominają nawet o potencjalnym wystrzale w kierunku $6,250, jeśli momentum naprawdę się rozkręci. Oczywiście to trochę wybieganie w przyszłość. Jeśli cena spadnie poniżej $3,750, cały ten optymistyczny scenariusz zaczyna wyglądać dość niepewnie.
Nie tylko wykresy
Ale to nie tylko linie na wykresie. Fundamenty Ethereum są, moim zdaniem, zaskakująco solidne. To wciąż kręgosłup świata zdecentralizowanych finansów. Całkowita wartość zablokowana w jego ekosystemie niedawno przekroczyła $200 billion. To ogromna liczba, która przyćmiewa to, co robi większość innych łańcuchów.
Jest też sektor stablecoinów. Podaż stablecoinów na Ethereum wzrosła w tym roku o 12%, osiągając około $157 billion. Liczba transakcji również rośnie—o 14% do ponad 22 milionów. Wolumen tych transakcji skoczył znacząco, bo aż o 38%. Ta aktywność przekłada się bezpośrednio na wyższe opłaty i większe wykorzystanie samej sieci.
ETF-y i nastroje rynkowe
Nie możemy też zapomnieć o spot ETF-ach. Owszem, ostatnio pojawiły się pewne odpływy, co może tłumaczyć presję na cenę. Jednak ogólnie rzecz biorąc, odniosły one ogromny sukces. Skumulowane napływy przekroczyły $12 billion. Sam fundusz BlackRock posiada ponad $16 billion w aktywach. To nie jest mało.
Nawet na rynku instrumentów pochodnych sytuacja wydaje się zdrowa. Otwarte pozycje na kontraktach terminowych przekraczają $58 billion, a stopa finansowania pozostaje dodatnia. To zazwyczaj oznacza, że traderzy wciąż są nastawieni byczo i oczekują wyższych cen w przyszłości.
Tak więc, choć ostatni spadek może być frustrujący dla niektórych, może to być po prostu część procesu. Konieczna pauza przed kolejnym ruchem.